Feeds:
Wpisy
Komentarze

Wieczorami gram z sobą w pięć „Siebie”
na pokornej ławce zdartej farby
poważnie jak przystało na stwórcę i poetę
jakby każdy Siebie był osobnym wszechświatem
więc bardzo niebezpiecznie
byłoby dopuścić by „Siebie” spadł na kamienne schody

dlatego odkryłem zielonego niedźwiadka
sen – czy to jawa?
bo opowiada o dziewczynie o kwiecistych włosach
wie że nie lubię kiedy kwiaty umierają
i nie rozumie że one śpią w mojej duszy
często budzą późną nocą bawią się moim „Siebie”
kładą jedne na drugie klaszcząc z uciechy w dłonie
śmiejąc się do mojego snu
tworząc niedokończony wiersz Życia


Bo widzisz
kiedy odejdę synu
nawet kiedy mnie nie pamiętasz
to weź mnie za rękę
bo zrobisz to dla swojego świata

zabierzesz moją chorą duszę
zrobisz z niej innego Kogoś
taką normalną istotę ludzką
opowiedz historię dobrego istnienia
bo nie chcę znowu śnić o nieistnieniu
więc daj mi swoje sny abym ciebie rozpoznał
aż narodzę się któregoś dnia
bo ty wiesz dlaczego i którego dnia

bo jestem w opozycji do deizmu kartonowej wiary
dlaczego – nie wiem ty mi to powiedz
czy błędy znowu w cechowości panteizmu
przenikają w mój nieprawdziwy świat
reinkarnacji przeczytanej książki –
ale ja twój znak rozpoznam
zamieniony w zapach Wieczności
…………………………………………………………………

Ja Wers


Przyjmuję cięgi od Życia
bo to na białek kartce zapisane
spokojnie bez pretensji jak człowiek
po prostu przyjmujący
czy w tym jest obojętność w fakcie przyjmowania?

a może to fakt wybitnie konieczny
z trudem pojmowania tego
jakby naturalnie nieunikniony

w tym sensie zastanawiam się
czym jest indoktrynacja złośliwości niedomagań
i zło które się zawsze przytrafia
czy to nie zima mojego Ego i życia?
nieregularnego którego praw nie znam
bo istnieje na mocy wybitnego przeznaczenia

po co ta kartka co daje nadzieje „bez winy”
kiedy ktoś stara się zaprzepaścić moje człowiecze szanse
tworząc iluzje „pół drogi do siebie”
do zrozumienia ja –
ludzkiej drabiny konkretnego Wersu

Atrofia Czasu


Codzienność Czasu przerasta mnie przeraża
jak Bruno Schulza
często nie staje mi słów
kiedy muszę a może chcę
zobrazować jakąś myśl
przemyśleć jakoś Rzeczywistość
dźwięku pękającej struny j
jak kwilenie umierającego orła
i ciszy która imituje głos
płatnego tworzenia neologizmu

skoro esencja myśli nie jest jej wypowiadaniem
to musi być przemyśleniem
tak jak w konglomeracie Czasu Rzeczywistego
zatem – wszystko co jest to jest
bo reszta to projekcja snów
z pytaniami –
po co
komu
dlaczego
co innego później kiedy siebie znieważamy
pewnością zbyt pochopnie nazbyt pewnie
bo później to tylko patrzeć i słuchać
jak płomienie świec żałośnie
rozmawiają o Atrofii Czasu i jego samotności

Demiurg w fartuchu


Zapewne kiedyś wróci demiurg
być może nie zauważę tego
dlatego teraz mogę sądzić
że jestem Człowiekiem
i może zapłaczę przypuszczając utratę
ale ona nie jest rzeczą –
jest formą wyrażania
czegoś
coś
kogoś
czemu dlatego
nawet osy
nie powracają w gniazda bawełnianych kwiatów udręki

będą nowe kwiaty różowe liście
bo znajdą się ciepłe dni ale czy ze mną?
bo przecież nic nie powraca
nic się nie powtarza
bo wszędzie jest jak jest – Rzeczywistość
jak pęd wygnany z pnia
wprost w obcięcia niechcianego
bez namysłu nad wszechobecnością
reguł matematycznych z jakimi się powtarzają
jak coś co przypomina matematyczną fugę Bacha

a ty zapamiętaj prawdę demiurg zbyt pewny siebie–
bądź
bo nie ma rzeczy niemożliwych
są tylko możliwe

( W szpitalu30.10.2021)

Dysforia( z cyklu Stan Rzeczy)


Wpół do drugiej w nocy –
budzę się i zasypiam
istnieje we mnie miałkość chwili
pomiędzy snem a snem budzę się
bo jestem w przemianach nierzeczywistych

rozdrażnione bajki na niby
Tomcia Palucha Sinobrodego i Alibaby
a potem biblia z historią Nazarejczyka
wszyscy poeci i filozofowie
ponad sensem poematów głupio rozciągliwych
oj –
dopiero dzisiaj wiem o wydarzeniach w prawdzie

że drewno płonie dlatego że płonie
nieporozumienie to rzeczywistość Rzeczywistości
Słońce mogło być przy nadziei
bo już go nie ma i słów brakuje z wszystko tego co zostaje
a to coś czego nie miałem jest zadośćuczynieniem
Wszystkości bytu zawsze obecnego

to dlaczego już nie jest święte patetyczne i naiwne?
dlaczego jest samowolnie twórczym słowem
a ja muszę zapełniać tym co jeszcze nie istnieje

czyżby?

Mistycy (z cyklu Stan Rzeczy)


Przeczytałem kilka stron książki
poety mistyka któremu mentem się pogwałcił
śmiałem się jak ktoś co zna samego siebie
bo ja czasem płaczę często klnę
dlaczego?
bo poeci mistycy to szaleni filozofowie
a filozofia tłumaczy sensy – pozorne

to dlatego mistycy powiadają że kwiaty to dusze
pogubionych w sensach poetów
a jeszcze że kamienie to wiedza
bo kamienne cierpiące dusze
a i jeszcze –
że woda wpada w stan ekstazy w widoku księżyca

no co mi tam –
gdyby kwiaty były czułe a nie uczulone
nie byłyby ludźmi a kamienie żywe nie siedziałyby po drogach
a w stan ekstazy wpadłyby rzeki czując hedonizm
co wtedy?
nie byłbym poetą z urojenia

trzeba mieć pojęcie
co to kwiaty kamienie rzeki
aby coś twierdzić o ich uczuciach
bo mówienie o tym to mówienie o sobie samym
o błędach swoich wyobrażeń
dlatego dziękować jakiemukolwiek Bogu
że rzeki to tylko rzeki kwiaty to tylko kwiaty
ja to ja
bo zadowolony rozumiem naturę od zewnątrz
a nie pojmuję od wewnątrz
bo Natura nie ma wnętrza
inaczej nie byłbym JA w Naturze
a Ona stawia się w dialektyce dyskursu
ponadczasowego podejścia nawrotu życia


Jeżeli mój świat bardziej rzeczywisty
niż świat rzeczywisty jak ty poeto
to po co ON dał świat zewnętrzny
jako przykład rzeczywistości?

jeżeli odczuwanie pewniejsze mną
niż byt odczuwalny rzeczy
to po co indywidualnie czuję
i po co pojawia się rzecz niezależna ode mnie
odczuwająca Niepotrzebność mnie do zaistnienia
bo ja zawsze złączony ze sobą
zawsze nieprzechodni
oderwany od siebie w paralaksie

dlaczego i po co idę za innymi nie rezonując
w świecie którego nie rozumiem i nie zgadzam
co snuje niezgodę realną
zależną od kaprysu choroby i konsekwencji
bo przecież świat jest błędem demiurga
i to ja mam rację?

jeśli jest nieporozumieniem
to jest błędem dwunożnych
bo każdy jest błędem samego siebie
więc pytam –
który świat jest prawdziwy
jak cień w Niepamięci
bo znowu Itaka, Odys
tułacz w ramionach gwiazd?


A w życiu nie przypuszczałbym, gdybym przez reżimową telewizornię nie został olśniony, iż mamy w moim opanowanym przez kaczystów kraju tylu wspaniałych, dzielnych obrońców naszych granic. I nie ma tu w żadnym przypadku mojej dyfamacji. I nie mam tu na myśli żołnierzy, tylko „włodarzy” Przenajświętszej Rzeczypospolitej „polityków” niezłomnych, którzy nic nie robią, tylko czuwają, nie śpią, prawie nie jedzą, (bo uszczupli się ukradziony kapitał, a jak wszem i wobec wiadomo, pensje poselskie są mikre). Więc czuwają, aby spać mógł ktoś prawie spokojnie. Dobrze, że nie tworzą bohomazów w postaci gazetek szkolnych wzorem lat 60 ubiegłego wieku, chociaż prawda jest taka, iż mentalnie tkwią ani chybi dalej w tych czasach, jak główny bohater „Folwarku Zwierzęcego” George’a Orwella.

Ale do rzeczy – tak się obecnie porąbało, że jeden decydent jest lepszy (we własnym mniemaniu, rzecz oczywista), bardziej kompetentny od drugiego z kaczystowskiej stajni Augiasza. Nic, tyko podskakiwać z uciechy, przebierać, wybierać i blaszki (upss medale) im przypinać do garniturów od Armatniego, a tu kolejne moje pytanie – skąd się na światowych trendach modowych zna się ta tłuszcza? Ot, pytanie z zakresu kwadratury koła. Przecież to są w znakomitej większości prostaki i chamusie. To tak, jak ubrać chłopa z 19 wieku i nakazać mu zatańczyć Walza 2 Dymitri Shostakovicza. Reasumując ten wątek, mamy obecnie ubaw po pachy. Więc medale im wręczać za to, co dla pro patria semper robią. Za bezpardonowe rozprawianie się z uchodźcami, za męki i ból małych dzieci i ich matek w bytujących w lasach, w zimnie, bez opieki medycznej, a jeżeli już jest, to jest wybiórcza i sporadyczna. A przecież żyjemy w XXI wieku i ponoć humanitaryzm stawiamy na pierwszym miejscu. Czyżby? Oglądając w reżimowej telewizorni owych obrońców naszych granic, wsłuchując się w ich patriotyczne brednie, wypowiedzi naszpikowane kłamstwami, nie umiem zdecydować się, którego to kutafona wyróżnić, wysławiać pod niebiosa, który powinien być wzorem dla młodego pokolenia. Przecież to Jan Zamoyski powiedział „ takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” Myśląc o tym, zdecydowałem się na składanie hołdu prezydentowi Dudzie, ministrom Błaszczakowi oraz Kamińskiemu, bo stali się bojownikami spraw mało ważnych i bezsensownych. Mają to wypisane na facjatach, aż na twarzach zbyt gruba skorupa obłudy pęka z przesilenia. Na ich można polegać, bo ich słowa droższe od złota. Oni nie kucają przy robocie (czytaj produkowaniu zamętu) Jeśli trzeba będzie, nie zawahają się nawet na moment z wysłaniem nas biednych burków na front walki z Imperium Zła. Jeszcze Putin i Łukaszenka nie wydali rozkazy rozpoczęcia manewrów, Zapad 21, a już wyżej wymienieni wojenni geniusze, zagrzewają do walki, kupują przestarzały sprzęt bojowy od „przyjaciół” tym razem z USA., gromko śpiewając „lance do boju, szable w dłoń, bolszewika goń, goń, goń.

Napisałem tekst powyższy w nadziei, że do chleba codziennego coś tam dorobię. Jako komentator niepokorny i niezależny. Swoją drogą, przy tych „geniuszach” strach się bać, co znowu głupiego na pohybel nam wymyślą. Oj, czas już na to, aby Naród podziękował tym panom „za wierną” służbę, bo zginiemy marnie i wszy nasze.Stan wyjątkowy? Trwa u nas od dawna. Jest zagrożeniem dla konstytucyjnego ustroju państwa poprzez działalność rządzących, którzy z wyjątkową bezczelnością łamią Konstytucję RP i szerzą nadzwyczajne bezprawie. To pułapka: zdestabilizować ustrój, by poddać represjom obywateli, a sobie dać bezkarność

Ot, co…


Być rzeczywistym to nie być sobą
nie być we własnym wnętrzu
ja nie mam poczucia rzeczywistości
no i dobrze –
bo wiem że ten świat wątpi
że istnieję aksjologicznie
bo wierzę że bajkowy dom istnieje
a ja jestem jego przyjacielem asertorycznie

być może dlatego wierzę bardziej w ciało
niż w obłędną duszę
bo ciało prezentuje się w sensie oczywistym
o ile istnieje dla tych co liczą tace
wtedy jako widzialne można go zgwałcić
albo usiąść i stać byle tylko tyłem
tak z wszelkiej przypadłości

to dlatego moją niegrzeczną duszę
można zdefiniować tylko zrytymi terminami
bo wtedy myślę że rzeczywistość to kłamstwo
dzięki zapożyczeniom z zewnętrznej oczywistości świata
i czasem chciałoby się nie o poranku
a o zachodzie krzyknąć z dozą bezwstydu w pozie –
daruj mi Madonno –
bo oto umarłem na twoich kolanach
tak bez sensu bezrozumnie
jako obraz namalowany Niczym
w mojej bezradności
beznadziei niezapisanych człowieczych szans –
tworząc iluzje